Ulubiony kwiat: frezja. Bo pachnie!
Najpiękniej frezję oddaje Freesia Diptygue. Nie przekłamuje, nie dodaje żadnych dusznych syntetycznych dodatków. Po prostu jest. I pachnie. Słodka, lekko pieprzowa wiosenna i kobieca woń sprawia, że wydaje mi się jakbym w butonierce miała nieustannie wpięty mały bukiecik świeżych frezji.
Zapalona w małej łazience oddaje zapach jeszcze kilka dni.
Uwielbiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz