Kaszmirowa uwielbia jesień, bo na jesieni jest wrzesień a wtedy dzieci sobie idą do szkoły. Pójście potomstwa do szkoły ma dwie zalety, jedna to taka, że potomstwo idzie do szkoły
(prawie na cały dzień!)
 |
Kaszmirowa przecież doskonale wie, że jej synek nie ma na imię Alfred. Albert. |
a druga zaleta jest taka, że Kaszmirowa może sobie chodzić do papierniczego i się narkotyzować. Tzn. zawsze może, ale teraz ma wiarygodny pretekst.
Zapach farby drukarskiej i nowiutkich podręczników przypomina Kaszmirowej coś dobrego, do czego Kaszmirowa tęskni. Jakby zapach nadziei? Zapach nowej szansy?
No bo chyba nie zapach młodości Kaszmirowej, bo jak wszyscy już wiedzą, w młodości Kaszmirowej obowiązywały tabliczki z rylcem w komplecie.
A przy okazji, Kaszmirowa ogarnęła trochę własne miejsce pracy.
 |
blue and white ob session and gold |
 |
jeden dzban a tyle radości a zdjęcia nadal nieostre |
 |
nie wszystko złoto...plus obdrapane biurko |
 |
thank you girls! |
no, ok. Taki żarcik #wiadomix, że w prawdziwym życiu, nikt, nawet kompulsywno-obsesyjna Kaszmirowa nie ma tak równo na biurku
albo w głowie. Ale kto wie, idzie w końcu jesień, idzie wrzesień, idzie nowe. Może Kaszmirowa coś zmieni, coś zacznie nowego, coś w życiu poukłada. Przynajmniej na biurku, albo w pudełeczku.
*W życiu bywają powikłania,
w państwowym i w prywatnym,
lecz w gruncie rzeczy, proszę pana,
ten świat jest taki ładny!
(...)
wszystko to się składa w całość,
w jakąś harmonię, w doskonałość,
bo przecież grunt, gdy komin dymi,
i kiedy chleb jest, i optymizm
i każdy wie,
że
WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY
jak w pudełeczku,
ze zgody tylko korzyść,
mój gołąbeczku,
nastanie pokój boży,
we wsi, w miasteczku,
hej, wszystko się ułoży
na sto dwa.
To bardzo polska jest choroba
tak boczyć się i psioczyć,
nam się nic nigdy nie podoba,
a świat jest taki uroczy!
Gałczyński, a jakże!