czwartek, 24 września 2015

Obudziłam się dziś rano ze strasznym pragnieniem, by cały dzień leżeć w łóżku i czytać*


"Lubię jesień... Jesień jakby usprawiedliwia depresję, jesienią nie trzeba być młodym, zdrowym, aktywnym jak latem, jesienią można sobie popłakać, jesień to pora ludzi samotnych."**

prawdziwie sztuczne futro


Kusząca perspektywa: ja, podusie i niebieskie książki.
... i palma!


Bo ja kocham czytać. Jak się tak zastanowię, to chyba w życiu najbardziej lubię czytać, i czy to nie jest uciekanie od rzeczywistości. Pewnie tak, mój terapeuta ma już z tego doktorat. 
Błogosławię ten pomysł z e-bookami, inaczej trzeba by było osobną willę kupić na same książki. Moje. 
I osobną na książki D. Także trzy wille to już jednak za dużo do sprzątania, więc książki trzymam w tablecie. Tzn. nie wszystkie, bo jak widać, jedną książkę o Szanel, mam wydrukowaną. Ale ona robi za dodatek ekskluzywny w kategorii coffe table book i na pewno nie raz ją tu jeszcze ujrzycie. Stay tunned!

A słoneczko grzeje.
Ludzie widzieli je już na moim buniu.

Nie tak piękne jak słoneczko peru, ale też ma coś w sobie z tej bezwstydnej pewności siebie, w tym lustrze jestem jak Królowa Obojga Cycyli (czyli jak kurdupel, któremu widać  tylko czubek głowy, nikt mi już nie powie, że jestem zapatrzona tylko w czubek własnego nosa, a hahahaha!)


Ludzie mówią, że kicz

Ludzie mówią, że to tylko fragment, że rzeczywistość jest w rzeczywistości znacznie mniej upozowana i czysta. 


Słowa mi milczą ostatnio. 
Za mało słów, za dużo cyfr.

Uwaga. Będą zatem cytaty.

"Nie umiem wyrazić tego, co bym chciała. Ostatnio ciągle tak jest. Staram się coś powiedzieć, ale do głowy przychodzą mi tylko nieodpowiednie słowa albo całkowicie różne od tych, które mam na myśli. Próbuję sama się poprawić, lecz wychodzi tylko gorzej. Tracę wątek. Tak jakbym była rozszczepiona na dwie i sama ze sobą bawiła się w berka. Po środku jest wielki słup i gonimy się wokół. Tamta druga ja zawsze zna właściwe słowa, lecz ta ja nigdy nie może tej drugiej złapać."
Haruki Murakami "Norwegian Wood"

Roboczogodziny odwalam właśnie tu
Wkurzają mnie i przyprawiają o depresję te czarne zasłony. Wiem, nikt mi ich na siłę nie wciskał. Sama mam taki świetny gust.
Stylistyka na zakład pogrzebowy, lata osiemdziesiąte. Szkoda, doprawdy, że lelije przekwitły.

A zasłony teraz chcę białe, ale zaciemniające. Wot, zagwozdka. 

I jeszcze chcę dużo kasy i milion rzeczy z zara home.

A tak było, jak poniżej. Też miło. Ale pościel zmieniłam. 
Mistrzyni suspensu i stylizacji. Coś czuję, że jednak zrobię karierę w tym wnętrzarstwie, jak tak patrzę na te metamorfozy. 

Możecie mi teraz płacić jak chcecie. Kupie se zasłony za to.
Nadaję się.

Bardzo się nadaję, oto dowód:

nuda

nic się nie dzieje

droga na Ostrołękę




*     "Obudziłem się rano ze strasznym pragnieniem, by cały dzień leżeć w łóżku i czytać." Raymond Carver
**    tzn. jestem bardzo jednak szczęśliwą i niedepresyjną osobą, mamoo
*** No animals were harmed :D 
(aż taka Ekskluzywna Kobieta nie jestem, żeby się okrywać norkami, czy innymi szynszylami, ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego ą ę)

poniedziałek, 7 września 2015

Jesienna deprecha i Figuer

 no, nie dogodzisz

jezu, jezu jaki upał, kto to w ogóle wymyślił, żeby u nas było 40 stopni, kiedy spadnie ten deszcz w końcu, o boże jak pada, tylko ten deszcz, zimno, tak mokro a grzybów nie ma, listopad w ogóle, co to za pomysł z tym listopadem, wykreślić to administracyjnie z kalendarza, jezu jak ja nienawidzę zimy, to białe gówno na ulicach, gdzie są drogowcy ja się pytam, znowu pada, taki biały śnieżek jak spadnie, to chociaż ładnie to wygląda, a teraz to zimno, marzec? marzec?! jezu w marcu jak w garncu, co to ma być, w końcu zima czy lato, jezu jezu jaki upał, kto to w ogóle wymyślił, żeby u nas było 40 stopni

jem figę

Odkąd mamy nasze własne (nasze własne i banku, ofkors) mieszkanie, najbardziej w nim lubię kocyk. Czekałam na ten puchaty szary kocyk i kubek z gorącym earl greyem* od kwietnia.

A teraz zamiast celebrować, to marudzę, że nie mam fotela, kubek  nie taki, a w ogóle, to marzną mi paluszki!

Ja się pytam, gdzie są drogowcy?!



a figę!
FIGUER jest pyszny ziemisty i kosmaty.
Wróć! otulający.
Drzewny i jeansowy.

Pachnie jak bardzo dojrzała figa, czyli jesiennymi liśćmi i dymem.
Winię go za swoją niezdiagnozowaną depresję i dopalam się resztkami słodkiego Baiesa.

wrzosy i orzechy, jak dyktando dla pierwszoklasisty z "rz"
Dobija mnie festiwal chamstwa w polskich internetach.
Smutno a straszno mi.


* przecież nie napiszę, że z pospolitą herbatą?!