sobota, 28 listopada 2015

Thanks God Is Friday. Black Friday i Adele 25.

Piątek, Piąteczek, Piątunio i do tego czarny.
Wydałam dziś jakieś straszne pieniądze, jak się odcina mężowi dostęp do konta?

Coś czuję, że jutro będę miała Czarną Sobotę.
Black Friedmany

Podobno:


Pochodzenie określenia Czarny Piątek jest związane ze standardami księgowymi, które nakazywały używać czarnego koloru do odnotowywania wartości dodatnich, czerwonego zaś, do księgowania wartości ujemnych. 

(Boże mój jak ja mu to powiem 
Że ja już dłużej tak nie mogę 
Muszę żyć ..., wróć! nie ta piosenka!)

.

A u nas taki spokój. Jeszcze.
Słuchamy sobie Adele. Pyszna ta płyta, no i sama Adele do schrupania. Podobno nie jesteś fanką Adele, dopóki jej teksty nie obudzą w tobie tęsknoty, za kimś, kogo nawet nie spotkałaś.

"Hello, it’s me

I was wondering if after all these years you’d like to meet"

A kto się, nie zastanawia, Adelka?

"Hello, how are you?
It's so typical of me to talk about myself, I'm sorry
I hope that you're well
Did you ever make it out of that town
Where nothing ever happened?
It's no secret that the both of us are running out of time."


Każdy myśli o sobie, tylko ja myślę o mnie, soo typical.

Adele 25.


Ewentualnie, nie szuka ktoś lokatorki z dwójką dzieci, bardzo miłych i czystych?


poniedziałek, 23 listopada 2015

O etykietowaniu

raz #kaszmir był chory i leżał w łóżeczku 
i przyszedł doń doktor: jak się masz koteczku
źle bardzo, odpowie mu na to osobnik
ma miłość do marek to nie jest ozdobnik
to #snobizm i #szpan jest to zwykły jest #pic
a na to rzekł doktor: #ktobiednemuzabronibogatożyc

 #apple #zarahome #snob



czwartek, 19 listopada 2015

O tym, że jest robótka do zrobienia


Cały Kaszmirowy dom, odkurza zapomnianą radość z rymów częstochowskich (Kaszmirowa, lat @$#%$%$!!!!), wlepia ozdoby z dużą ilością rużowego brokatu( Córka, lat 10), smaruje klejem podeszwy stóp a następnie je oblizuje (Syn, lat 2) i kupuje znaczki( Ojciec, pseudonim Karwowski). 

Bo jest robótka do zrobienia.


Chodźcie, zrobimy cud.

Kaszmirowa doskonale wie, że podobnież jak ona upiecze pierniczki i będą one jadalne, to jest prawdziwy cud. Tym razem, nikt tu nie ryzykuje kulinarnej reputacji.

Pierniczki się kupi mrożone w Ikei, 
a w domu, własnoręcznie się zrobi najrużowszą  robótkę.

Nie zakalec, bynajmniej.

Gdyby ktoś chciał( a kto, by nie chciał!?) podarować odrobinę cudu, to Kaszmirowa poleca stronę robótki, tam jest wszystko pięknie opisane, przez koordynatorki całego tego zamieszania.



Do roboty!

P.s. A tak sobie Kaszmirowa wyobrażała scenkę pisania kartek. He, he.


A w Warszawie burza, grzmi, pada.
Rano świeciło słońce.

Czy to już wiosna?






środa, 11 listopada 2015

O tym, że ludzie pochodzą od małp*

* z tym, że Polacy od King-Kongów.


#obiadbiałoczerwony

wiadomo, że inscenizacja, PRZED


U Kaszmirowych w domu dużo się dzisiaj działo, ale głownie w kuchni i na stole.

W wyniku 11 Listopada i Święta Niepodległości połowa narodu zwariowała i przyjechała do Warszawy, żeby pokazać swój patriotyzm i umiłowanie Ojczyzny poprzez naparzanie się z tą drugą połową, która nie ma racji. 

U Kaszmirowych wiadomo, że Kaszmirowa zawsze ma rację a jak nie ma racji, to patrz punkt pierwszy. I nikt, nikogo z tego powodu libetem nie naparza. 

nikt jeszcze nie walczy o jedzenie, dlatego jest tak ślicznie


Kaszmirowym już dawno taki patriotyzm się przejadł, w przeciwieństwie go tłustych gęsi** i rogali z białym makiem. Zaprosili przyjaciół, walnęli na stół wszystko, co mieli białego i czerwonego.

Były też rogale zerzeńskie, bdb, jednakże to nie-to-samo, co prawdziwe marcinki. Chociaż tańsze.

czy hedera jest bardzo trująca?

rogale zerzeńskie

Kaszmirowa poleca bardzo takie świętowanie. Ubaw taki sam, jak na pochodzie, tylko takich przystojnych chłopaków w kominiarkach nie było. Gęsiny chyba nie jedzą, albo mają uczulenie na gluten z rogali.

pięknie jest, prawda?

**Kaszmirowa jeszcze nie zwariowała, żeby samodzielnie piec gęsi, więc się udała do swojej bardzo dobrej koleżanki ze studiów, która przypadkowo ma restaurację, co się specjalizuje w tłustych gęsiach ;-)


Powered by Homelikeilike.

środa, 4 listopada 2015

Październik na Insta



Uwielbiam patery!

W październiku westwing uszczęśliwił mnie taką, z drewna mango.
Tzn. mąż mnie uszczęśliwił, płacąc, westwing tylko wysłał.

 Następnie Zurbaran zmartwychwstał i trzasnął taką oto martwą naturę.
(martwy malarz plus martwa natura, dżizas) 
Słońce!
You are amazing! I know

tzw. wypieki domowe, ale nie łudźmy się, Kaszmirowa z Nigellą nie ma wiele wspólnego (poza  rozmiarem tyłka, przy czym, pamiętajmy! Nigella ma talię)
ciasto francuskie, plus figi
Nawet lampki zakupiłam. O takie, jak na tym krzywym zdjęciu. Całe życie się jednak człowiek uczy.
Wystarczy przechylić lekko głowę w prawo i zmrużyć lewe oko, wtedy zdjęcie jest o.k. pff
Lampeczki
Teraz to się w kaszmirowym domu dużo czyta i dużo pije.
Tzn. zawsze się dużo piło. 

Herbaty z miodem spadziowym i malinami się teraz dużo pije. Krakowski kredens, bdb. Grube książki się ceni i szanuje. Koniec czytania przewidujemy na jakiś 2031, na korytarzu liceum, kiedy Najmłodszy będzie pisał maturę, a zdenerwowana Kaszmirowa puknie się w głowę: "a co to ja jeszcze miałam do poczytania kiedyś..."

Romansik? Obyczajówka? Szkoci? Lubię
Obca, Diana Gabaldon.
To się dziewczyna zagubiła! W czasie! Nadal czytam...
Recenzja: maj 2031. Kiedyś lubiłam grube ksiązki. 

Robinson Crusoe w kosmosie
Marsjanin, Andy Weir
A ten chłopak się zgubił w przestrzeni. 
Polecam wszystkim, którzy się wybierają w międzyplanetarne podróże. 
Tzn. radzę się jednak nie wybierać, jeśli się nie jest botanikiem. Z NASA.
Wiem, że podróże kształcą, ale głównie tych, co przeżyli. 

Podręcznik survivalu na Księżycu plus orzeźwiające, bo nieco z dystansu (he, he) spojrzenie na ludzki bałagan, w którym się nieustannie krzątamy. Plus mega sympatyczny narrator. Do schrupania.


Na zdjęciach moje życie wygląda bdb, co nie?



niedziela, 1 listopada 2015

Rewolucja się szykuje. Październikowa. W listopadzie, of course.

Tym razem to prawdziwa listopadowa rewolucja*, a nie jakiś mierny bolszewicki przewrót, który na 100 lat zmienił bieg historii.

Niczym strzał Aurory w mroźną październikową noc( tak, tak , nadal pamiętamy, że tak naprawdę, to był listopad) wybrzmiała odezwa Obywatelki Luizy do Narodu.

Obywatele i Obywatelki, 
nie będzie nam amerkański imperializm pluł w twarz.
Towarzysze i Towarzyski, 
stoimy nad przepaścią, musimy pierwsi dać krok do przodu!
Ludu pracujący miast i wsi, 
zapomnij o imperialistycznych amerykańskich hallowinach, walentynach( jedynie słuszna walentynka, to Walentina) i innych naroślach na czystym sumieniu narodu.

Czy my nie mamy WŁASNYCH POGAŃSKICH ZWYCZAJÓW DO UCZCZENIA?!
Własnych świąt niepodległości, własnych flag do powiewania, marcińskich rogali i gęsi do zjedzenia ?!**


No, chodźcie sobie zrobimy takie święto niepodległości na biało-czerwono.
Najedzmy się rogali a tłuszcz z gęsi niech nam spływa po brodzie.
Do tego czerwone wino patriotycznie przyprawione nutką martyrologii i mus z białej czekolady z malinami z naszych polskich krzewów.

A obrus koniecznie pod to biały, żeby się plamy z winka i barszczyku za nic w świecie nie sprały

Marcinki z Almy, bdb, dają radę, były trzy, zakupione w celu lepszej kompozycji, ale nikt nie wie, gdzie jest trzeci


Biało-czerwone dodatki i tak przydadzą się na inne zbliżające się święta :)

Nie poddawajmy się zatem, siostry w symetrii.
My przodowniczki miast i wsi możemy zmienić bieg historii.
Niech już 11 listopada nie będzie zawłaszczony przez hordy narodowców.
Niech będzie tłusto i słodko. Jak w domu. Jak u mamy. Jak w Polsce.






Źródło zdjęć: PINTEREST
Muza pod odezwę: klik

*( pamiętamy bowiem, że poprzednia październikowa rewolucja była w listopadzie)

**niechaj narodowie wżdy...